Być Kobietą
To zaszczyt, od zawsze. Czasy się zmieniają, my też.
#bodypositive, #girlpower to tylko dwa przykłady dobrze nam znane. Dobra – nie miało wiać feminizmem, ale nie mogę się oprzeć – kobiety rządzą, taka jest prawda.
Dziś decydujemy się udowadniać swoją rację i wartość. Nie trzeba być wspomnianą feministką, aby stwierdzić, że mamy więcej odwagi, aby walczyć o swoje, no bo przecież – to moje. Tak, to moje i na moich warunkach. Świadomość decydowania o sobie i o własnym ciele to pokłosie wielu wygranych walk z przyzwyczajeniami, systemem i zakorzenionym konserwatyzmem społecznym.
Jednak – hola hola! – powiedziałby do nas Hiszpan, chcąc się z nami entuzjastycznie przywitać – stop! Nasze fizjologiczne problemy nie zniknęły, nikt nam nie zabrał wachlarzu doznań związanych z menstruacją. To nadal jest, to się dzieje, Drogie Kobiety: Matki, Feministki, Kochanki, Bizneswomen, Sprzątaczki, Studentki i Panie w osiedlowej drogerii – coś nas nadal łączy, i nie jest to piłka nożna…
Na świecie 71% nastolatek i kobiet poniżej 25 roku życia skarży się na bóle menstruacyjne – znasz to?
Ile razy nie poszłaś do pracy/szkoły z powodu bólu menstruacyjnego? Podobno 14% z nas tak robi. Pogorszona koncentracja, spadek wydajności to tylko niektóre z następstw „radzenia sobie” z naszymi problemami podczas cyklu.
Wyniki badań opublikowane w British Medical Journal przedstawiają fakty: miesiączkowanie, objawiające się bólem, silnym krwawieniem i obniżonym nastrojem, może mieć związek z prawie dziewięciodniowym spadkiem produktywności kobiet w skali roku. Taka informacja robi wrażenie, wiedząc to, chcę sobie pomóc, znaleźć inne drogi rozwiązania niż dotychczasowe.
Ból menstruacyjny, witaj rutyno
Przychodzą „te” dni i już optymizm zamienia się w skrytą nienawiść do świata. Znam to, don’t worry. Owszem, są na kuli ziemskiej te Szczęściary, które śmieją się w duchu, że problem bólu menstruacyjnego ich nie dotyczy…moim zdaniem powinny płacić od tego dodatkowy podatek, no ale cóż – świata nie zbawisz. 🙂 Weźmy pod uwagę ten procent kobiet, które co miesiąc muszą stoczyć nierówną walkę z samą sobą i bólem o różnym nasileniu. Umiemy już się ratować – owszem – słuchamy swojego organizmu i wiemy co działa na niego najlepiej. No właśnie – najlepiej. Czy oby te środki, które stosujemy są najlepsze?
Z życia abecadła: THC a CBD
Jeśli miałaś kolegów na boisku szkolnym, którzy szukali guza wśród rówieśników to z pewnością trzy litery takie jak THC kojarzą Ci się z napisami na murach z tamtych lat. Nic pozytywnego – myślisz. Masz poniekąd rację. CBD to taki kumpel THC, ale na tym boisku jest tym, który się przygląda i podchodzi wtedy, kiedy widzi problem, a odchodzi, kiedy go rozwiąże. Nie zostaje nigdy na długo, żeby nie siać fermentu. THC natomiast potrafi zachowywać się nieładnie. Tak samo jest na boisku w naszym organizmie – kiedy odczuwamy ból, substancje zawarte w CBD działają na sam problem, to nasz kumpel – zawsze poda pomocną dłoń.
Dobrze jest czuć rozluźnienie, kiedy jest taka potrzeba, a podczas pierwszych godzin menstruacji to rozluźnienie jest zbawienne. Aplikacja oleju CBD bezpośrednio pod język gwarantuje niemal natychmiastową ulgę, zostają rozpoznane obszary bólu w okolicach lędźwi, brzucha i podbrzusza. W porównaniu do prób ujarzmienia bólu przez zastosowanie środków farmakologicznych, jest to godna alternatywa.
Olej CBD, godny z(a)miennik
Wiele badań wskazuje, że regularne i długotrwałe stosowanie środków przeciwbólowych nie działa na nasz organizm najlepiej. Owszem – musi być to duża ilość, aby nasza wątroba i żołądek powiedziały: dość! Jednak czy nie lepiej znaleźć środek, który z góry zakłada, że wszystko, co naturalne to przyswajalne z wdzięcznością przez nasz organizm? Olej CBD to naturalna alternatywa, która nie uzależnia, a jej działanie to ulga dla ciała. Trzeba tu nadmienić: wszelkie badania potwierdzają, że tylko bardzo duże ilości przyjmowane w wysokich dawkach mogą nam zaszkodzić. Przyglądając się temu zagadnieniu – pamiętajmy o tej teorii kiedy sięgamy po kolejny kieliszek wina lub tłustego hamburgera z dodatkową porcją sera cheddar…wszystko z umiarem.
Olej CBD to lek medyczny
Teoria Amerykanów jest prosta – organizm człowieka jest stworzony do używania kannabinoidów (CBD), nie należy się ich obawiać tylko im zaufać i słuchać swojego ciała. Powoli mamy okazję obserwować trend zwolnienia, bardzo mi się to podoba. Przestajemy słuchać tylko głośnych krzyków ze strony świata: „szybciej!”, a zaczynamy doceniać #slowlife i polegamy na sile natury, która ma na nas bardzo dobry – leczniczy – wpływ.
Weronika Zalewska.